Telewizja, radio, internet – w ostatnich dniach wszędzie można usłyszeć dwa słowa: „Lewandowski” i „Barcelona”. Kapitan reprezentacji Polski stał się bohaterem najgłośniejszego transferu tego okienka i ciężko będzie go przebić. Rekordy oglądalności czy też klikalności padają w wielu miejscach. Przyjrzyjmy się temu, jaki wpływ na szeroko pojęty świat mediów miała zmiana klubu przez polskiego snajpera.
Król piłkarskiego Twitcha
Gerard Romero to postać, której nie trzeba nikomu przedstawiać. Szalone połączenie dziennikarza sportowego z internetowym streamerem i kierownikiem wielkiego oddziału Jijantes. Co prawda liczby w porównaniu z innymi hiszpańskimi streamerami (nie zajmującymi się żadnym sportem) ma dużo niższe, ale nadal pozwala mu to na regularne przebywanie w TOP20/TOP25 pod względem oglądalności w kraju z Półwyspu Iberyjskiego.
Dlaczego zostaje wspomniany? Ano dlatego, że dzięki Lewandowskiemu wykręcił jeden z rekordów swojego kanału w liczbie oglądających go w jednym momencie widzów. Trochę ponad 34 tysiące osób (w tym pewnie wiele z Polski) oglądało live z przybycia do Miami samolotu z nowym nabytkiem Barcelony na pokładzie.
Żółty samolocik leci…
Dziwny nagłówek? Nie do końca, kiedy uświadomimy sobie o co chodzi. Pewnie kojarzycie takie narzędzie jak flightradar. W skrócie: pokazuje ono praktycznie każdy lot samolotu na żywo na mapie – gdzie się dokładnie znajduje itp. Słynny już lot Roberta Lewandowskiego z Madrytu do Miami śledziło nie tylko ok. 30 tysięcy osób u Gerarda Romero, ale też niecałe dziesięć tysięcy osób w aplikacji lub na stronie internetowej flightradar24.com. To wynik zdecydowanie ponad normalny stan. Dodajmy do tego jeszcze fakt, że wszystko odbywało się w godzinach, w których zwykle się śpi, bo ok. godziny 00:30 polskiego czasu z niedzieli na poniedziałek.
Instagramowy napływ kibiców
Na pewno nie jest to jeszcze wszystko, na co stać kibiców Barcelony. Konto Roberta nie zostało na razie tak mocno wyboostowane, jak stanie się to chociażby po oficjalnym debiucie Polaka w bordowo-granatowych barwach. Niemniej jednak trzeba zwrócić uwagę na – i tak spory – wzrost obserwujących na koncie Lewego.
Powołując się na socialblade.com konto _rl9 na Instagramie ma następujące statystyki z wyróżnionymi datami:
- 26 kwietnia 2022 (przed pierwszymi pogłoskami): 25 458 745
- 23 czerwca 2022 (po pierwszych pogłoskach i stopniowym uciszaniu tematu): 26 610 351
- 15 lipca 2022 (chwilę przed transferem): 26 877 247
- 18 lipca 2022 (dwa dni po ogłoszeniu transferu): 27 766 658
- 25 lipca 2022 (tydzień po ogłoszeniu transferu): 28 200 000
Wzrost o więcej niż dwa miliony w niecałe trzy miesiące, a jesteśmy dopiero kilka dni po transferze i nadal przed oficjalnym debiutem. Transfer do Barcelony otworzy Robertowi wiele ścieżek marketingowych w różnych zakątkach świata i pomoże (właściwie już pomaga) jeszcze bardziej wypromować nazwisko polskiego napastnika. Teraz już w każdej sondzie, w każdym zakątku Ziemi po pytaniu o ludzi z Polski odpowiedź będzie się klarowała tylko jedna: Lewandowski.
Nie tylko rosnąca liczba followersów wskazuje na boom na RL9 i na to, jak wielką marką jest Barcelona. Kolejnym dowodem są wyniki pod postami. Każde z dodanych zdjęć (pojedynczych czy kilku jako jeden post) przekroczyło wynik 1.3 miliona polubień. Kosmos.
Statystyki dot. postów Lewego na Instagramie:
- średnia polubień postów związanych z Barceloną (5): ok. 1 850 000
- średnia polubień wszystkich postów od 1 stycznia 2022 (poza pięcioma z Barcelony): ok. 665 000
- średnia polubień postów związanych z Bayernem (24): ok. 740 000
Więcej osób szuka Roberta?
Wyszukiwarka Google to narzędzie, bez którego nikt nie może żyć. Nie da się tego ukryć. Czy również tu widać wzrost popularności? Zdecydowanie tak. Poniższy wykres pokazuje popularność hasła „Lewandowski”. Trendy Google wynik 100 uznają za największy peak wyszukiwań.
Górka z przełomu listopada i grudnia 2021 to czas, w którym rozwiązywała się kwestia zwycięzcy Złotej Piłki za poprzedni rok. Wtedy w skali 1-100 popularność wyszukiwania nazwiska naszego napastnika osiągnęła wynik 56. W ostatnim tygodniu cały czas trzyma się wartości 100, co jest niesamowitym wynikiem.
Wielka „dwójka” i…?
Do kolejnego porównania wykorzystamy konto znanego wszystkim Twitterowiczom (i nie tylko) Fabrizio Romano. Włoski dziennikarz zajmujący się transferami to na ten moment dla wielu osób źródło weryfikacji transferowych plotek i pogłosek. Zdobył ogromną popularność, choć niektórzy zarzucają mu czekanie do ostatniego momentu i przekazywanie newsów mniejszych dziennikarzy. Niemniej jednak słynne „here we go” to już prawie oficjalne potwierdzenie transferu.
Spójrzmy na to, jak Lewandowski prezentuje się w porównaniu z dwoma największymi graczami ostatnich lat i ich transferami.
Znaleźć się w gronie takiej dwójki, nawet w takiej błahostce, to niebywały wyczyn. Antoine Griezmann mówił kiedyś, że siedzi przy jednym stole z Messim i Cristiano. Robert Lewandowski w ostatnich latach sportowo na pewno jest bliżej tej dwójki niż kiedykolwiek i może powiedzieć, że znajdują się co najmniej w tej samej restauracji.
Dokumentacja każdego ruchu i koszulkowa euforia
Nad ranem w niedzielę nasz „Polak rodak” wystąpił w swoim pierwszym meczu w nowych barwach. Niezapomniane przeżycie i duma dla każdego cule z Polski. Liczba osób, które wstawały wcześnie rano po to, by obejrzeć Lewandowskiego w koszulce Barcelony była ogromna. O piątej nad ranem na Twitterze, Facebooku i innych mediach społecznościowych toczyła się zażarta dyskusja o grze Barcelony i jej nowego napastnika. Polsat Sport, który transmitował to spoktanie, udokumentował każdy ruch Roberta. Dosłownie każdy.
Jako 9CAMPNOU także odczuliśmy entuzjazm, jaki pojawił się w polskim narodzie. Nie spodziewaliśmy się, że koszulki z nazwiskiem Lewandowski zdobędą taką popularność, a to wszystko w momencie, gdy teoretycznie nie znamy jeszcze numeru, z jakim Polak będzie występował. Choć pewnie skończy się na klasycznej dziewiątce.
A zainteresowanie koszulkami było duże nie tylko wśród Polaków. Na miejscu – w Barcelonie – przerosło to wszelkie oczekiwania. W oficjalnym sklepie Barçy zabrakło liter W, przez co nie było możliwe wykonanie nadruku na koszulkach z nazwiskiem Polaka. Na szczęście usterka została szybko naprawiona i już następnego dnia wszystko wróciło do normy.
To tylko pokazuje, jak wielką marką jest Robert Lewandowski – nie tylko w Polsce, ale i na całym świecie. Przejście do takiego klubu jak Barcelona pozwoli mu na jeszcze większe wypromowanie swojego nazwiska. Jeśli jego występy będą stały na wysokim poziomie i stanie się ulubieńcem na Camp Nou, to szybko podbije serca kibiców z całego świata, którzy wspierają Barcelonę. „Europa, Ameryki przez Australię do Afryki„, cytując Białasa i Solara.