Dlaczego Umtiti 2026 to świetna wiadomość

Przedłużenie kontraktu piłkarza, którego chcesz się pozbyć pozornie nie ma sensu. A jednak. Widzę spore poruszenie wśród kibiców Barcelony w sprawie UMTITI 2026 więc wyjaśnijmy dlaczego jest to ruch nie tylko dobry, ale też jedyny możliwy. 

Zacznijmy od podstaw: obecna sytuacja to spadek po Bartomeu. Pewnie dla prawie wszystkich jest to jasne, ale pamięć kibica bywa krótka, więc warto przypomnieć. To nie wina Laporty ani Alemany’ego, że mają związane ręce i dostali ex-piłkarza w spadku. Jasne? Jasne. To lećmy dalej.

Żeby była też jasność: marzę o dniu, kiedy francuski pasożyt odejdzie z mojego Klubu. Ale to póki co niemożliwe. A co było możliwe wyjaśniam poniżej.

Co wiemy póki co? 

Kontrakt Umtitiego wygasający w 2023 r. postanowiono przedłużyć do 2026 r. przy jednoczesnej obniżce pensji piłkarza. Tyle wiemy z oficjalnego komunikatu Klubu. Nie znamy dokładnych warunków obniżki ale według Gerarda Romero chodzi o 10%. Czy to dużo? Teoretycznie nie, w praktyce mówimy o kilku milionach euro dla klubu, który obecnie liczy każdy grosz. I nie, to nie jest hiperbola. 

Mamy więc pierwszy pozytyw nowej umowy, oczywiście nie muszę chyba dodawać, że kontrakt tak naprawdę jest renegocjacją istniejącej umowy, a nie podpisaniem nowej. W związku z tym Umtiti nie dostanie chociażby żadnego bonusu parafując nowy deal. 

„Uważaj żebym ci nie pokazał gdzie pieprz i gdzie raki zimują”

Co można zrobić z piłkarzem, który siedzi na wysokim kontrakcie, nie zamierza opuszczać klubu, ani nie ma żadnych ambicji żeby kontynuować swoją karierę piłkarską? Otóż nic. Lub dokładniej: prawie nic. O ile piłkarz nie wyrazi zgody to podpisana umowa jest święta. Pacta sunt servanta. Umowę można teoretycznie rozwiązać jednostronnie i taka sytuacja miała już miejsce w klubie z kontraktem legendarnego Matheusa Fernandesa.

Ale po pierwsze – legalność takiego działania jest wątpliwa, po drugie wiąże się z długa batalią sądową, a po trzecie znacznie podkopuje to wiarygodność klubu jako organizacji. Jeżeli na rynek pójdzie fama, że Klub podpisuje kontrakty, z których później się nie wywiązuje to jego wiarygodność i atrakcyjność w oczach potencjalnych nabytków bardzo spada. Nie muszę dodawać, że to jest ostatnia rzecz, na której zależy FC Barcelonie, której problemy finansowe i sportowe zamykają wiele furtek. 

Jednostronne rozwiązanie kontraktu jest w pełni uzasadnione tylko jeżeli są do niego jakieś formalne podstawy. O ile więc Umtiti nie zacznie latać z bronią jak kiedyś Gilbert Arenas czy – żeby nie szukać tak daleko – Arda Turan to jest to praktycznie nie do zrobienia. Można mieć wiele zastrzeżeń do postawy Big Sama w meczach, ale dopóki pojawia się punktualnie na treningach, to należy mu się pensja. 

A więc trzeba się go pozbyć. Tylko jak?

Sam, a może jakiś transfer? Albo chociaż wypożyczenie?

Umtiti nie gra -> Umtiti chce grać -> szukamy mu klubu -> kluby albo go nie chcą, albo oferują ułamek pensji, którą dał mu bandyta Bartomeu -> Umtiti zostaje w klubie -> Umtiti nie gra -> Umtiti chce grać…

I tak w kółko od kilku lat. Całą procedurę znamy i przechodzimy przez nią każdego okienka transferowego. Nie pomagają ani błagania Laporty, ani gwizdy kibiców na stadionie. Pamiętacie jak Umtiti nie wyszedł na drugą połowę meczu Pucharu Gampera bo został wygwizdany (między innymi przez niżej podpisanego) na Estadi Cruyff? Biedaczek. Na szczęście jakoś mu przeszło kiedy sobie przypomniał ile zarabia. I łaskawie dał nam, kibicom, kolejną szansę. Ufff.

To wszystko było śmieszne gdyby nie było tragiczne. Nikt tego francuskiego wałkonia tu nie chce. A on mimo to trwa. Wiecznie żywy jak kataloński Lenin. 

Z drugiej strony ja go absolutnie rozumiem. Naprawdę. Wyobraź sobie, że zarabiasz kilkanaście milionów rocznie za nic. Dosłownie za nic – trenujesz lekko kilkanaście godzin tygodniowo i polatasz na koszt firmy. Mieszkasz w Barcelonie, a do pracy jeździsz Ferrari. Czasem jacyś kibice cię zdenerwują ale później przypominasz sobie o swoim stanie konta i ci przechodzi. Pieniądze mają magiczną moc terapeutyczną. Nie trzeba chodzić na żadną yogę czy medytacje. Witaj w domu spokojnej starości imienia JM Bartomeu. 

Czy wy byście zrezygnowali z takiego życia? Pewnie, że nie. 

Chyba, że…

Iskierka ambicji? 

Szczerze mówiąc od długiego czasu traktuję Umtitiego w kategoriach eks-piłkarza. Brak łąkotki, słynne konsultacje z szamanem, przyznanie w wywiadach, że MŚ w 2018 to najważniejsza rzecz w jego życiu i zrobiłyby to samo ponownie, to jak źle wygląda fizycznie za każdym razem kiedy go widzę na boisku… Dużo tego. 

Tymczasem Umtiti nagle zgadza się obniżyć zarobki o 10% i rozkłada swój kontrakt na lata. Czyli przyjmując, że zarabia 12 milionów EUR/rok w przeciągu 18 miesięcy zrezygnuje z prawie 2 milionów EUR. Dziwna sprawa. Może zrobił to dla świętego spokoju żeby nie być już wrogiem nr 1 w Katalonii? A może ma jeszcze nadzieję pograć gdzieś na profesjonalnym poziomie?

2026 to nowe 2023

Samo rozłożenie pensji na dłuższy okres w kontekście finansów Big Sama nie zmienia właściwie nic. To miły gest ale prędzej czy później w końcu te pieniądze dostanie i będzie mógł lecieć do wszystkich szamanów świata, łącznie z Harrym z Tybetu. 

Natomiast w momencie kiedy jego pensja spada tak znacznie nagle może się okazać, że znajdzie się jakiś naiwny klub, który weźmie go na wypożyczenie. A to wcześniej było niemożliwe przy jego zarobkach. 

A patrząc z perspektywy Klubu to 2026 robi niesamowitą różnicę przede wszystkim dlatego, że już teraz uwalnia budżet płacowy (z każdego 1 EUR zaoszczędzonego teraz możemy użyć 0,25 centa). I przede wszystkim pozwala zarejestrować Ferrara Torresa, co już się zresztą oficjalnie wydarzyło. Dwie pieczenie przy jednym ogniu. 

Nawet nie próbuję sobie wyobrazić co by się działo gdyby po sprowadzeniu Hiszpana okazało się, że jedyne w czym może grać to Puchar Gampera w sierpniu. Internet by eksplodował, Barça zostałaby Mem que un clubem, a śmiech Tebasa z Madrytu byłoby słychać na Camp Nou.

Podsumowując: cóż, skoro Umtiti jednak zostaje to ołtarzyka nie będzie. Ale to okienko to i tak świetna robota Mateu Alemany’ego. I oby tak dalej. Kolejni na celowniku? Prawdopodobnie Neto i Sergi Roberto. Tic tac.

Jeżeli podobał Ci się ten materiał to może wesprzyj naszego bloga? Nie mamy reklam na stronie i utrzymujemy się dzięki dobrowolnym wpłatom naszych patronów. W zamian zaprosimy cię do naszej zamkniętej grupy dla socios 9CAMPNOU. Dzięki!

4 odpowiedzi

  1. W następującym wyrażeniu: „Uważaj żebym ci nie pokazał gdzie pieprz i gdzie raki zimują” powinno być chyba „gdzie pieprz rośnie”. No i w całym tekście przydałoby się kilka przecinków podostawiać 😉

  2. Adrian, news od Romero zupełnie nie trzyma się qpy. W żadną stronę. Forsę potrafisz liczyć, więc krótko.
    wersja a) Umtiti zgodził się zmniejszyć o 10 % CAŁKOWITĄ wartość swego kontraktu i rozłożyć ją na 4,5 roku zamiast na półtora ? a co on z tego ma ?
    Nie wierzę.

    wersja b) Umtiti zgodził się obniżyć swoje ROCZNE zarobki o 10% w zamian za przedłużenie kontraktu z 1,5 na 4,5 roku.

    Że co ?? W z
    Przyjmijmy że zarabia 15 mln brutto czyli zarobiłby 22,5 mln do końca kontraktu.. Obniżka o 10% czyli o 1,5 mln EUR daje nam w tym okienku 750 tys EUR do limitu z czego możemy wykorzystać oszałamaijace mniej niż 200 tysi. a całkowita kwota rośnie do .. 60 mln do końca kontraktu. Nie wierzę.

    IMO najbardziej prawdopodobne jest to, że w zamian za jakieś +20% do całkowitej kwoty kontraktu rozkładamy te pieniądze na 4,5 roku z opcją rozwiązania go po wypłaceniu przez nas ustalonej już kwoty.

    1. ale przeciez news o obniżce to jest info z oficjalki. Po prostu nie wiemy o ile obniżył i tu juz spekulacja Romero, że 10%. Nikt inny na razie nic nie podał.
      A czemu to zrobił to jak piszę w artykule – nie wiem =]

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

To może cię zainteresować