Czy to odpowiednia pora na pożegnanie z de Jongiem?

To nie będzie kolejny tekst, w którym zastanawiać się będziemy czy Frenkie się jeszcze kiedyś obudzi. Głównym bohaterem jest dzisiaj Luuk „Nożyce” de Jong.

Człowiek-mem, z którego przyjścia śmialiśmy się przez łzy. Symbol upadku Barcelony, jako klubu potrafiącego przeprowadzać genialne transfery, oraz upadku ducha Cruyffizmu (czy też Guardiolizmu) pod batutą Koemana. Zawodnik, za którego ofertami wypożyczenia rozglądaliśmy się (jako kibice) równie rozemocjonowani jak w przypadku ofert największych transferów do klubu w ostatnich latach. No właśnie, ale czy z Luukiem na pewno jest aż tak źle? Może ostatnie tygodnie wywróciły nasz świat o 180 stopni i zamiast szukać nowego klubu dla 31-latka, powinniśmy się zastanowić nad sprzedażą kogo innego? Przyjrzyjmy się dokładnie całej sytuacji.

PENSJA

To jeden z najważniejszych elementów w dyskusji na temat Holendra, który nie zarabia dużo. Co prawda dotąd nie chwalił się swoimi przelewami z klubu, jednak z doniesień prasowych można wyczytać, że kontrakt de Jonga, opiewa na kwotę nieco ponad 1 mln euro rocznie. Mało tego, według jednego z hiszpańskich dziennikarzy, Alfredo Martineza, Sevilla ma dzielić się wydatkami na pensję po równo z Dumą Katalonii. Możemy zatem przyjąć, że za kolejne pół roku napastnika w Barcelonie klub musiałby się liczyć z wydatkiem 250 tys euro. To chyba niezbyt duża kwota za zawodnika (prawie) zdobywającego bramki skorpionem, nożycami i przewrotką…

MIEJSCE W DRUŻYNIE

O ile sama postawa na treningach i profesjonalne zachowanie Luuka ma nie budzić żadnych zastrzeżeń, o tyle sporym problemem mogą okazać się ligowe przepisy dotyczące młodzieży. Według przepisów La Liga na boisku może w jednym momencie przebywać maksymalnie trzech zawodników rezerw. Biorąc pod uwagę (na ten moment) niepodważalną pozycję Gavi’ego i Nico, oraz coraz istotniejszą rolę Abde, zaczyna brakować miejsca na pozostałych wychowanków. A przecież w kolejce czekają jeszcze Jutgla, Mika Marmol, Alejandro Balde, Ilias i inni. W kadrze pierwszego zespołu jest 25 miejsc. Aby umożliwić grę większej ilości zawodników, Barcelona już teraz szykuje się do przeniesienia niektórych piłkarzy Barcy B do pierwszego zespołu. Pewniakami do takich transferów zdają się być wspomniani na początku dwaj pomocnicy.

Ile numerów w pierwszej drużynie jest wolnych? Trzy, a dokładniej: 14, którą zwolnił Coutinho, 19 zapomniana w ostatnim czasie za sprawą „człowieka – widmo” Matheusa, oraz 25, nieobsadzona od czasu pozostawienia jej przez Thomasa Vermaelena. Klub na pewno liczy również na zwolnienie 11 (Demir), oraz 23 (Umtiti). Wszystko zależy zatem od transferowych planów i Mateu Alemany’ego. Widząc jego dotychczasowe popisy na rynku transferowym jestem raczej spokojny, ale w ostateczności może okazać się, że zwolnienie numeru 17 okaże się ważniejsze od Holendra w kadrze. Należy również pamiętać, że oficjalnego numeru w zespole nie otrzymał jeszcze Ferran Torres, którego (w kontekście oczekiwania na numer w pierwszym zespole) liczyć trzeba absolutnie poza kolejką.

POTENCJALNE ZYSKI

To nie jest rok, w którym Barcelona bije się o mistrzostwo. Ciężko o mniej odkrywczą myśl w tekście o Barcelonie 2021/22. Bijemy się o Ligę Mistrzów i wszelkie benefity z tym związane. Myśląc benefity mam na myśli głównie pieniądze. Skorzystam tutaj z pracy Piotra Kamienieckiego i strony sport.tvp.pl, wg której za sam udział w fazie grupowej LM zarobić można 15,25 miliona euro, a kolejne miliony otrzymuje się za korzystne rezultaty meczów. Dla porównania Liga Europy to zaledwie 3,6 mln euro za udział w fazie grupowej, 630 tys. euro za wygraną w fazie grupowej i 210 tys. euro za remis. Stawki są zatem nieporównywalne.

Brzmi to jak totalna abstrakcja ale de Jong w 2022 uratował już Barcelonie 4 pkt swoimi trafieniami. W ligowej tabeli jest coraz ciaśniej. Do trzeciego Betisu tracimy 2 punkty, do Realu Sociedad oraz Atletico raptem punkt. Dokładnie widzimy zatem, że te kilka bramek zdobytych przez Holendra może okazać się zbawienne. Doskonale przekonało się o tym Atletico, które za sprawą Antoine’a Griezmanna weszła do 1/8 finału LM. Efekt? Prawie 10 okrągłych baniek na koncie i spłata ¼ wartości transferu Francuza. W przypadku Luuka, nie mówimy tu jednak o wielomilionowym ryzyku i stawianiu wszystkiego na jedną kartę. Stracić pod względem finansowym możemy maksymalnie 500 tys. euro (jeżeli doniesienia A. Martineza okazałyby się nieprawdą).

KONKURENCJA NA POZYCJI NAPASTNIKA

To nie jest wymarzona „9” dla Barcelony. Prawdą jest jednak to, że wymarzona „9” jest nieosiągalna minimum do otwarcia letniego okienka transferowego. Transfer czy to Haalanda czy Vlahovica oczywiście zamknąłby temat Holendra na amen. Nikt jednak nie dywaguje nad wykupieniem go z Sevilli w lipcu, kiedy wspomniani napastnicy będą dostępni do zakupu. Mówimy o ewentualnym pozostawieniu go w zespole do końca wypożyczenia. Patrząc na to z kim de Jong musi walczyć o miejsce w wyjściowej 11 nasuwa się od razu jedna myśl. Holender zdecydowanie zyskuje na obecnej niedyspozycji kolegów z drużyny.

Memphis jest cieniem samego siebie i bardzo daleko mu do odnalezienia się w systemie proponowanym przez Xavi’ego. Ferrana Torresa, pomimo ogromnych nadziei związanych z jego przybyciem, należy wciąż traktować jako małą niewiadomą i nie można przypisywać go do jednej pozycji. Czekamy też na jego ligowy debiut i liczymy na brak problemów związanych z nawracaniem kontuzji. Ansu Fati to kolejny zawodnik, który na „9” grywa tylko w teorii i młodego Hiszpana zdecydowanie chętniej będziemy oglądać na skrzydle. Podobnie sprawa ma się zresztą z Ferranem Jutglą. Na koniec zostawiłem creme de la creme naszej formacji ofensywnej czyli Martina Braithwaite’a. I tu kolejna niewiadoma. Martin Nazario de Lima do gry wrócić ma na koniec stycznia, ale w jakiej formie piłkarskiej go zastaniemy nie wie absolutnie nikt.

Widzimy zatem, że w ataku Barcelony jest trochę jak na Łazarskim rejonie w jednym z utworów Bonusa BGC. Stan ten doskonale w ostatnim czasie wykorzystuje de Jong, który od zera wyrasta na minibohatera i pomimo wisielczych nastrojów jakie wywoływał w czasie kiedy ogłaszano jego wypożyczenie, będziemy go wspominać z uśmiechem na ustach, jako patykowatego napastnika, który w przeciwieństwie do Kevina Prince’a Boatenga, czy Jasona Murillo wniósł coś swoją osobą do Barcelony.

ALVARO MORATA

To ostatnie nazwisko, które przewija się w ostatnim czasie w kontekście Barcelony. Myślę jednak, że nie powinniśmy traktować go, jako bezpośredniego konkurenta Luuka w walce o miejsce w zespole. To zupełnie inny rodzaj napastnika, zbliżony bardziej do Memphisa Depay’a i to właśnie tego piłkarza widziałbym na wylocie z klubu w wypadku transferu napastnika Juve. Max Allegri stanowczo zaprzeczył doniesieniom prasowym o przeprowadzce Alvaro do Katalonii i prawdopodobnie do lata pozycja napastnika pozostanie jednak bez zmian.

LUUK SE QUEDA?

W mojej opinii tak. Może okazać się, że to była tylko chwilowa zwyżka formy i Holender nigdy nie strzeli gola z przewrotki z połowy boiska po widowiskowym salcie. Ale przecież wcale nie musi jeżeli utrzyma obecną formę strzelecką, a bramki zdobyte przez niego okażą się zbawienne w kontekście całego sezonu. Barcelona nie może za dużo stracić na pozostawieniu Holendra na kolejne pół roku, a ostatnie występy dały mu argumenty do tego, by jeszcze przez pół roku mógł pisać swoją historię w stolicy Katalonii.

Jeżeli podobał Ci się ten materiał to może wesprzyj naszego bloga? Nie mamy reklam na stronie i utrzymujemy się dzięki dobrowolnym wpłatom naszych patronów. W zamian zaprosimy cię do naszej zamkniętej grupy dla socios 9CAMPNOU. Dzięki!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

To może cię zainteresować