Po ostatnich występach Marca-Andre ter Stegena znów rozgorzała dyskusja, co zrobić z pozycją bramkarza w Barcelonie. Jedni chcą się go bezwzględnie pozbyć, drudzy widzą w nim jeszcze nadzieję na kilka sezonów. Czy aktualnie jest go kim zastąpić?
Barça pomocnikami stoi – co do tego nikt nie ma żadnych wątpliwości. Pedri, Gavi, Frenkie, Nico. Cała masa talentu. Talentu na miarę gry na najwyższym poziomie. Nie będziemy więc szukać problemu tam, gdzie go nie ma. Zajmiemy się chyba najbardziej newralgiczną pozycją na boisku, czyli golkiperem. Ktoś kiedyś powiedział takie zdanie: Kiedy napastnik zepsuje wiele sytuacji, ale strzeli gola, to jest chwalony. Jednak kiedy bramkarz obroni wiele sytuacji, a puści jedną, nieszczęśliwą bramkę, jest mieszany z błotem. Gra na tej pozycji wymaga przede wszystkim umiejętności koncentracji przez pełne 90 minut, zwłaszcza w takim klubie jak FC Barcelona. Marc-Andre ter Stegen do pewnego czasu był ostoją defensywy i jednym z zawodników, o którego cules się nie martwili. Teraz wszystko zmieniło się o 180 stopni.
Skalę tego kłopotu niech pokaże luźna statystyka z (czasem niezbyt wiarygodnego) portalu whoscored.com. Na 24 bramkarzy, którzy zagrali ponad dziesięć meczów w LaLiga w tym sezonie, ter Stegen ma trzecią najgorszą średnią ocenę. Za nim są tylko… Jan Oblak i dobrze nam znany Claudio Bravo. Tak nie może prezentować się bramkarz Barcelony. Chciałoby się go bronić i zaprzeczać tym ocenom, ale brakuje argumentów. Sam Niemiec daje ich za mało. Dobra druga połowa z Elche to niewiele. Dodatkowo szerzą się znów plotki, że MATS nadal gra z dolegliwościami w kolanie, przez co często wybija się tylko z jednej nogi. Ostatni fakt to statystyka – bardzo bolesna. W 15/37 meczów w tym sezonie Barcelona traciła bramkę po pierwszym strzale celnym rywala. To sporo mówi o dyspozycji naszego niemieckiego golkipera.
Peña, Peña, czy oczekiwania spełnia?
Zacznijmy od tego, że Iñaki skończył 2 marca 23 lata. Już zbliża się do wieku, w którym ciężko go będzie nazywać młodym talenciakiem. Stąd zdecydował się na ruch, dzięki któremu może grać w seniorskiej piłce na dość dobrym poziomie. Aktualnie przebywa na wypożyczeniu w Galatasaray i niewykluczone, że zagra przeciwko Barcelonie na Camp Nou.
Krótka metryczka:
Urodził się 2. marca 1999 roku w Alicante, do La Masii trafił w wieku trzynastu lat, przychodząc z Villarrealu. Pierwszą prawdziwą szansę dostał w Barcelonie B za kadencji Garcii Pimienty. To pod tym trenerem wyglądał najlepiej.
Styl gry:
Sweeper-keeper. Jeśli ta nazwa nic wam nie mówi – nie martwcie się, już tłumaczymy. To typ bramkarza grającego na dość wysokim ryzyku. Nie boi się wychodzić wysoko, w ataku pozycyjnym jest nawet jak dodatkowy stoper. Lubi szukać niekonwencjonalnych rozwiązań i przyspieszać ataki dalekimi wyrzutami, podaniami górą/dołem. Najlepszy przykład takiego bramkarza to Manuel Neuer. Można stwierdzić, że Peña jest do niego w jakiś sposób podobny.
Iñaki jest bramkarzem, który bardzo lubi podłączać się do budowy ataku swojej drużyny. Gdy jego zespół gra pozycyjnie, wychodzi wysoko i pomaga obrońcom w konstrukcji akcji. Typowy bramkarz wychowany w murach La Masii. Gra nogami TOP, troszkę gorzej, gdy trzeba przejść do bronienia.
Wady:
- Od razu nasuwającym się mankamentem Peñi jest brak doświadczenia na dobrym poziomie w wieku (już) 23. lat. Dlatego zdecydowanie się na odejście do Galaty w zimie było ostatnim dzwonkiem na taki ruch;
- Ma problemy z wrzutkami z bocznych stref boiska/stałych fragmentów. Co prawda, jest już z tym lepiej, ale nadal nie można nazwać go królem przestworzy, a akurat ta cecha mocno przydaje się w bramce Barcelony;
- Strzały z dystansu sprawiają mu czasem kłopoty – warto mieć to na uwadze przy stylu gry, jaki prezentuje Duma Katalonii;
- Jego długie podania nie zawsze przynoszą skutek, a raczej – rzadko go przynoszą. Nie bez powodu w swoich pierwszych meczach w Galatasaray wykonuje sporo podań, ale ich procent celności to 68%. Krótkie dochodzą tam, gdzie mają dojść. Długie – raczej nie.
Podsumowując – Iñaki Peña nie wygląda na zawodnika, który mógłby zastąpić MATS-a na dłuższą metę. Drugi bramkarz? Na Copa del Rey byłby wystarczający i pozwoliłby na pozbycie się Neto. Jednak dłuższego grania w pierwszym zespole jako jedynka nie ma co mu wróżyć. Za dużo wad, które nie zostaną przykryte zaletami. Orientacyjnie Iñaki może maksymalnie wskoczyć na poziom klubów takich jak Celta Vigo, Osasuna, czy (przy dobrych wiatrach) Real Betis. Barcelona to za wysokie progi na jego nogi. No, chyba że jako wieczny numer 2.
Nadzieja w Tenasie?
Ostatnie występy nie sprzyjają temu bramkarzowi. Pod Sergim Barjuanem (jak prawie każdy zawodnik) stoi w miejscu z rozwojem/zalicza regres. Zeszłoweekendowy mecz Barcelony B z Gimnastikiem Tarragona to „popis” naszego golkipera. Niestety w negatywnym tego słowa znaczeniu. Złe wybory przy podaniach, zawalony gol – nie pokazal się z najlepszej strony. A jak można ocenić całokształt jego poziomu?
Krótka metryczka:
Arnau na świat przyszedł 31 maja 2001 roku w katalońskim mieście Vic. Bramkarzem jest nie przez przypadek. Między słupkami stali także jego dziadek i ojciec. Do La Masii trafił, gdy miał 10 lat razem ze swoim bratem bliźniakiem. Marc Tenas jest napastnikiem i aktualnie występuje w drugiej drużynie Deportivo Alaves.
Styl gry:
Refleks, refleks, refleks. Arnau potrafi wybronić sytuacje, które wydają się nie do wybronienia. Podobnie jak Peña – bardzo dobrze gra nogami i pomaga obrońcom w wyprowadzeniu akcji. Nic dziwnego. Warto zwrócić uwagę na jego cechy przywódcze. Często podczas meczów można zauważyć go dającego instrukcje obrońcom lub momenty, w których po prostu ich motywuje. Komunikacja przede wszystkim. To zdecydowanie zaleta.
Kolejne podobieństwo do Peñi – nie boi się ryzyka. Potrafi zagrywać piłki, które otwierają przestrzeń kolegom. Problem tworzy się wtedy, gdy się myli w prostych sytuacjach – a zdarzają mu się takie. Częściej niż Iñakiemu.
Wady:
- Płynnie przechodząc do pierwszej sprawy, z którą Arnau ma kłopot: proste błędy. Ma dopiero 20 lat, więc trochę można mu wybaczyć, ale (dla przykładu) Gigi Donnarumma w tym wieku miał już pewny plac w Milanie, a Tenas nie jest nawet blisko gry w pierwszym zespole Barcelony. Błędy w rozegraniu zdarzają mu się trochę za często;
- Zdarza mu się niepotrzebne wychodzenie z bramki. Czasem potrafi wyjść do piłki, do której nie trzeba. Lub na odwrót. Zostaje w bramce w momencie, kiedy trzeba ruszyć do dośrodkowania/długiego podania.
- Gen Valdesa. Victor był świetnym bramkarzem, ale zdarzały mu się niezrozumiałe odpały. To połączenie poprzednich dwóch punktów. Styl gry, błędy, zachowanie. W tym Tenas przypomina Valdesa. Czy dojechałby do jego poziomu bronienia? Można to poddać w wątpliwość.
Tenas jest o tyle innym przypadkiem od Peñi, że jest młodszy. Ma jeszcze trochę czasu na zamaskowywanie swoich niedociągnięć. Dlatego powinien się teraz na tym skupić.
Z tego bramkarza Barcelona może mieć jeszcze pociechę – pod warunkiem, że będzie się regularnie poprawiał. Widząc taką szansę – słabnięcie ter Stegena – powinien priorytetowo stawiać swój jak najszybszy rozwój, by mieć szansę wskoczyć do pierwszej drużyny i ewentualnie zastąpić Niemca. Czy tak się stanie? Ciężko wyrokować. Miejmy nadzieję, że Tenas nas nie zawiedzie.
Co zrobić z ter Stegenem? Pozwolę sobie wtrącić swoje trzy grosze. Do końca przyszłego sezonu Niemiec powinien zostać jedynką. Jeśli się nie poprawi, to trzeba szukać zastępstwa. Raczej nie w w/w dwójce. No, chyba że Arnau mocno zaskoczy i poprawi znacznie swój poziom. Osobiście przyjrzałbym się Albanowi Lafontowi, który po nieudanej przygodzie w Fiorentinie odbudowuje się i zbiera bardzo dobre oceny w Nantes. 23 lata – idealny wiek i wygląda na to, że poziom, by móc wejść w buty MATS-a. Jedno jest pewne – roszady na pozycji bramkarza na pewno nas czekają. Pytanie jest jedno: kiedy?